Nasze początki




Pamiętam pierwsze chwile, kiedy trafiliśmy na oddział. Byliśmy przerażeni. Piotruś wyglądał jak "kosmita". Dookoła same łyse główki...ciągłe pobrania...lekarze..pielęgniarki. Każde hasło było dla nas obce: protokół, blok, Broviac.... i inne. Nie rozumieliśmy co do nas mówią... Szok, totalny szok.



Białaczka?



Co to znaczy? Czy szybko się z tym uporamy? Jak teraz żyć? Tak naprawdę od 8 sierpnia szpital stał się naszym drugim domem. Moje marzenia przewartościowały się...Teraz najważniejszy stał się ON i JEGO zdrowie. Nie trzeba było słów, by poczuć to całą rodziną. Pozytywne myślenie.... jak tu myśleć pozytywnie, kiedy masz świadomość, że Twoje dziecko jest ciężko chore? Jak sprawić by poczuło się szczęśliwe mimo wszystko...? Co odpowiedzieć na pytanie, które padło pierwszego dnia: dlaczego te dzieci nie mają włosów?Odpowiedziałam: "bo są bardzo ciężko chore...tak jak ty"... i w końcu jak powiedzieć prawdę o tym, co się z nim teraz dzieje....Bardzo mocno zapamiętałam chwilę, kiedy nasz synek powiedział mi ot tak po prostu: "mamo ja mam RAKA". Dzieci są mądrzejsze niż nam się zdaje. Piotruś przeżył ten okres bardzo dobrze. Jest cały czas pogodny. Bardzo dojrzał. Wiem, że nas kocha i my kochamy Jego bardzo mocno. Miłość sprawia, że czujemy się SILNI i chcemy walczyć o zdrowie i życie naszego synka.


I nie ma innej opcji 

MUSI BYĆ DOBRZE!!!


08.08.2014 r. - początek wielkiego meczu: PIOTRUŚ kontra BIAŁACZKA.


Tak sobie myślę, że...

Życie bywa czasem zaskakujące i nigdy nie wiesz co Ciebie spotka. Wszystkie plany zostały podporządkowane jednemu faktowi... Piotruś zachorował na ostrą białaczkę szpikową. Choroba przyszła nagle i  niespodziewanie. Zapukała do naszych drzwi nieproszona. W planach były wakacje, wyjazd nad morze... We wrześniu Piotruś miał być zapisany do szkółki piłkarskiej, bo uwielbia grac w piłkę i marzy o prawdziwych korkach.....ale niestety wszystko nagle  się załamało.
Ta choroba zabrzmiała jak wyrok, ale my mimo wszystko nie poddajemy się jej!
Bywały naprawdę różne chwile i emocje... Płacz, żal, złość, bezradność...

Ale na szczęście w tych trudnych chwilach jesteśmy RAZEM.

Jesteśmy RODZINĄ. :)